Na lotnisko przyjechaliśmy naszym opelkiem, który zostawiliśmy na parkingu i busem dojechaliśmy do samego lotniska. Adaś na lotnisku bardzo testował nasza cierpliwość :) najtrudniejsze okazało się przejście przez odprawę z naszymi 5 bagażami podręcznymi, kurtkami, wózkiem i dziećmi. Tak się zakrecilismy, że kurtki zostały, na szczęście w miarę szybko po nie wróciliśmy.
Sam lot, którego obawialiśmy się najbardziej, upłynął bardzo spokojnie. Tymek przespał ponad połowę, a Adaś czytał książeczki, oglądał zdjęcia i grzecznie siedział na swoim miejscu.